niedziela, 19 sierpnia 2012

Jak było, jak będzie...

 Witam!
 Wróciłam ( w piątek wieczorem) z kolonii. Nie chciało mi się wczoraj pisać, więc robię to dzisiaj. Podejrzewam, że post ukaże się o wiele później niż go piszę.Ale żeby nie przedłużać przejdźmy do...

                                                           W miarę normalny
                                              OPIS KOLONII

Środa, dzień pierwszy

 Dzień lekko nudnawy. Pięć godzin autem, obiad i... dojechaliśmy. Miejscowość: Wołkowyja (Bieszczady).
Idziemy z Basią (moja przyjaciółka z którą byłam na kolonii) do naszego pokoju. Z racji, że nie ma tam pokoi dwuosobowych, jesteśmy w pokoju z dwoma koleżankami Basi - Martą i Julką (Marta jest siostrą Julki). W dwójkę (ja i Basia) poszłyśmy zwiedzać ośrodek. Około siódmej przyjechał autokar. Następnie była kolacje i coś niezbyt miłego. Mianowicie, kierowniczka (którą znałam z poprzedniego obozu - super nie?) powiedziała nam, że mamy się z Basią przenieść do drugiego członu obozu (inny pensjonat - ludzi się w jednym nie zmieściło). Na szczęście mama Basi zrobiła z tego wielką aferę i zostałyśmy tam gdzie przyjechałyśmy.

 Pozwólcie zakończyć mi ten post - reszta dni (o ile w ogóle Was to interesuje) kiedy indziej. A dokładniej rzecz biorąc - będą się pojawiały po jeden w każdym poście.
                                                                                       Więc... Pa!Pa!

2 komentarze:

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.