sobota, 2 lutego 2013

Prplburl?

Najładniejsi/Wszystkowiedzący 
Wróciłam z łyżew. Bo pierwotnie to miały być łyżwy.8:00 
Pytanie za 100 punktów:Co zrobił budzik?
Odpowiedź: Nic
Bo po co dzwonić c'nie? A przez moje siedzenie do późna, nie mam zbytnio chęci, żeby wcześnie wstawać. Więc śpię.
9:00- Wstaję. Ta godzina mnie przeraża.
9:30- Jestem pro. Czemu do szkoły tak szybko nie idę?
10:00- Jesteśmy na lodowisku. Basia mnie zawiozła. W skład drużyny wchodzą:
-Ja
-Basia
-Kamila
-Paweł
-Ola
-Julas- Króliczek
-Julaw
-Wiktor
Kicia nie mogła, Poidełko miał lekarza, a do Marchewki się nie dodzwoniliśmy. Reszta nie przyszła z wymienionych kiedyś tam powodów.  Na początku po prostu jeździliśmy w kółko. Ale potem przyjechała jakaś dziewczyna, która zabierała Pawłowi czapkę i szalik. Więc ją goniliśmy. Prawdopodobnie zabujała się w Pawle. I nie wywnioskowaliśmy tego po tym, że mu zabierała rzeczy. Po czymś innym. I tak było fajnie. Potem ktoś zaczął mocno przezywać Baśkę, więc jej się odechciało jeździć
11.00- Basia została na lodowisku, Julaw poszła do domu. A my całą grupką poszliśmy podbić świat na Mikołów. Część pierwsza: Empik. Buszowaliśmy tam ponad pół godziny. A prawie w ogóle nie oglądaliśmy książek. Mogę jeszcze dodać, że nasz Empik jest.. mały. Bardzo mały. Kupowaliśmy "Jelly Beans". W końcu sprzedawczyni spytała się, czy to jakiś fanklub żelków.
11:30-12:30- Łaziliśmy po sklepach. Hitem było oglądanie glanów. Mi najbardziej podobały się pomarańczowe i czarne do kolan.   
12:30- Idziemy na pizzę. Rodzajami dobraliśmy się (przez przypadek) w pary. Paweł i Wiktor wzięli reginę, ja i Kamila romę, a Julia i Ola coś innego. Nie pamiętam. Pizza była dobra, ale napchana byłem, jestem i będę. Woda zimna, dobra woda. Pod koniec zachwycałyśmy się z Olą łazienką i rzucałyśmy w siebie taką pianką do mycia dłoni.
13:10- Jeszcze łazimy.
13:40- Oficjalne rozłączenie. Ola i Króliczek idą w swoją stronę, a my w swoją. Oczywiście musimy się wybrać "skrótem" dzięki czemu idziemy dwa razy dłużej. Łaziliśmy po zrujnowanym domu. Potem zadzwoniliśmy do Kasi i uciekliśmy. Tak wiem, to było iście inteligentne.

To był z grubsza mój dzień. Zapewne dużo rzeczy pominęłam.

Posta zaczęłam pisać o 14:30. Fajnie c'nie? 

11 komentarzy:

  1. Kujony? HAHAHHAHAA

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty tu o pizzy piszesz, a mi sie chce rzygać ._.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przystojni. Lol xD
    Kocham łyżwy. Też muszę się nie długo wybrać... ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Szlachta biczys xD Na każdej lekcji.
    Kurde, czy tylko ja jestem takim łyżwowym beztalenciem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, Gosia. Ja też nie umiem jeździć na łyżwach ;)

      Usuń
  5. Śmiechowcy/Wszystkowiedzący/Kujony xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Super dzień. Ja raz z Agą łaziłam po sklepach 4 godziny i prawie nic nie kupiłyśmy xD

    Najładniejsi xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie to powinnam siedzieć na KOKSY... Ale siedzę także na SPORTOWCY .-.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem kujonem...Oh sweet Celestia- WHY?! T_T

    OdpowiedzUsuń

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.