sobota, 8 września 2012

Tytuł jak tytuł

Witam Was w moim, bodajże 15 (jednak 16) poście.
Piszę dopiero teraz, ponieważ, gdyż, z samego rana wyjechałam na pasjonującą wycieczkę po Katowicach.
Mniej więcej, to mam zamiar teraz zrobić



Najpierw wyjechaliśmy do kina na "Madagaskar 3". Oczywiście jest już miesiąc po premierze, ale co tam.
Z racji, że byliśmy w Silesii, musieliśmy pozwiedzać mnóstwo sklepów "bo przecież przyjeżdżamy tu raz na ruski rok, więc skorzystajmy z tego". Z kolejnej racji, czyli bliskiego mieszkania babci, pojechaliśmy do niej. Tam dostałam zapas słodyczy na następny tydzień, więc jest dobrze. Od babci pojechaliśmy na cmentarz. Kiedy rodzice zobaczyli, że grób jest już gotowy (ponad pół roku czekaliśmy), zaczęli debatować nad wyższością granitu nad lastrico (czy jakoś tak). Mi kazali wyrzucać stare kwiatki, znicze. W pewnym momencie dostałam za zadanie wyrzucić dwa znicze. Ja uwielbiam rzucać zniczami mi do celu (wybranego punktu w śmietniku). Udało mi się rzucić do celu mniejszym. Z racji (trzecie powtórzenie już), że tak ładnie tam wyglądał postanowiłam rzucić drugi, większy obok niego. Niestety, zamiast w miejsce obok znicza, trafiłam właśnie w ten znicz. Rozległ się huk, na tyle głośny, że ludzie w promieni 10m (około) odwrócili głowy, żeby sprawdzić co to. Wolałam jak najszybciej uciec z miejsca zbrodni. Z cmentarza pojechaliśmy do kolejnego sklepu, by ostrzyc Tomka (w czwartek wrócił) i na kolejne pół godziny wałęsać się po sklepie + tyle samo stać przy kasie.
Przed chwilą wróciliśmy więc jestem PADNIĘTA. Jak to skomentował mój tata : "Jestem zmęczony bardziej niż po pracy".

Więc żegnam się z Wami do (mam nadzieję) do jutra.

3 komentarze:

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.