czwartek, 27 września 2012

Zmiennokształtni, OS, Rozdział III "Niemożliwe, stało się możliwe"

Obiecany trzeci rozdział
Dla tych co nie potrafią sobie wyobrazić

Nie, to niemożliwe. Te trzy słowa kołatały Magdzie po głowie.  Paulina coś gadała ale ona w ogóle nie słuchała.
-Ekhem, Madge. Mogłabyś mnie choć przez chwilę posłuchać?
-Mhm – mruknęła po cichu odbiorczyni.
- Skoro Madziunia włączyła się do rozmowy – Paulina posłała znaczące spojrzenie Magdzie – mogę Wam opowiedzieć co widziałam.
-Żółtego dinozaura w paski?-  pochwyciła temat Basia.
-Czy ty zawsze musisz żartować? – wtrąciła się Martyna
-Nie zawsze tylko czasem.
-No, na pewno..
-Nie łaska przestać – mruknęła Magda. Od przyjścia na spotkanie porozumiewała się tylko mrucząc.
-Dziękuje.Widziałam dziewczynę która miała na sobie… no nie zgadniecie.  Różową, powtarzam, różową tunikę. Coś na wzór chitonu.
Magda uniosła brwi. Od kiedy Paulina odkryła świat greckiej mitologii, zawsze musiała wtrącić jakieś słowo, czy to z mitologii, czy ze zwykłego, starożytnego życia.
-Włosy miała całkiem niezłe, choć jak wam powiem kolor to zmienicie zdanie. Same w sobie były związane w stojący kok. Część opadała. Posiadała także diadem. Jednak kolory były… no… no dziwne,no! Żółć, fiolet…
„…i róż”. Magda dobrze wiedziała o kogo chodziło. Ona też widziała tą dziewczynę. Widziała też, jak dziewczyna zobaczyła Paulinę. Paula jej nie rozpoznała. Odwróciła się napięcie i pobiegła przed siebie. Przeskoczyła nad płotem jak kot, a następnie, ku własnemu zdziwieniu, zawisła w powietrzu. Majestatycznie machała skrzydłami, tak jakby się z nimi urodziła. Były one duże, jakby anielskie, różowe, końcówki były zakończone na fioletowo. Z głowy wystawał jej różowy róg. W pewnym momencie się zaświecił. Znikła.  Pojawiła się na rondku przy pizzeri.  Wyglądała już normalnie. Nie była ubrana już w zwiewną tunikę lecz bluzkę i legginsy.  Jej włosy, także zmieniła kolor. Miała rozpuszczone, krótsze włosy, a z boku zalotnie zwisała jej grzywka. Ruszyła przed siebie.  Ludzie w okół zdawali się na nią dziwnie patrzeć, ale ona się tym nie przejmowała.
 Zerknęła na pizzerię. Przez dużo, oszklone okno było widać Paulinę. Wyraźnie jej się nudziło. Wzrok miała rozbiegany a palce bębniły po stole. Podeszła do niej kelnerka. Najwyraźniej spytała się co zamawia, bo Paulina pokręciła głową i pokazała na drzwi. Ruchy jej ust wskazywały, że coś mówiła.
 Dziewczyna otrząsnęła się. Skoro kelnerka podeszła do Pauliny, ona siedzi już tam jakiś czas. Jeśli zaraz do niej nie pójdzie może się z nią wyminąć. Zrobiła parę kroków nim zorientowała się, że coś jest nie tak. Za plecami jej coś łomotało, a na głowie wciąż coś czuła. Uświadomiła sobie, że  może zrobić co chce. Ma przecież skrzydła którymi może wnieść się w powietrze i róg którym może wykonywać czary.  Przeraziła się. Przecież żaden człowiek nie występuje naturalnie ze skrzydłami.
 Ledwie to pomyślała róg zaświecił się niebieskim światłem. Skrzydła zgięły się. W tym momencie światło wybuchło, oślepiając wszystkich przechodzących obok ludzi.
 Znikło. Razem z nim znikł też róg i skrzydła. Ludzie patrzyli się w stroną słabo uśmiechającej się Magdy.
          __________________________________________________________ 

Nie wiem kiedy następny rozdział, bo nie chce mi się go pisać.

2 komentarze:

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.