Refleksje Madance

"W jakim sklepie były te smoki?"
"Czemu nie ubrałaś spodni? Teraz to twój kłopot."
"A kupimy watę cukrową? Proszę!"
"Głupi deszcz. Akurat dzisiaj..."
"Dlaczego nie poszedłeś do toalety przed wyjściem?"
"Na co komu dzień Wszystkich Świętych? No, na co?"

*fragmenty wypowiedzi ludzi spotkanych na cmentarzach*

Po części zgadzam się z ostatnią wypowiedzią. Po co jest ten dzień?

 Ludzie gnają na złamanie karku, myślą jakby tu zaliczyć najwięcej cmentarzy w najkrótszym czasie. Przychodzą do zmarłych bliskich, bo tak robią wszyscy. Nie dlatego, że dzisiaj chcieli pójść, nie dlatego, że jest jakieś święto, ważne dla tych osób. Dlatego, że tak nakazuje tradycja. Znicz, kwiaty, jakaś krótka modlitwa i już kierują się do następnych grobów. Potem cieszą się, że przez cały rok mają wolne od chodzenia do krewnych. Na szczęście nie wszyscy.
 Bo z drugiej strony, czy to nie miło zobaczyć panią na wózku, która przemierzyła pół cmentarza, żeby położyć znicz i kwiaty na miejscu pochówku jej krewnych. Czy to nie miło zobaczyć ludzi, których ledwo na bułkę stać, a mimo to zapalających znicz. Czy to nie miło zapalać światła na grobach, o których wszyscy zapomnieli. Czasem jest to jedynie mogiła.

Z jednej strony jest to dzień, który psuje radość z chodzenia na groby. Z drugiej, dzień w którym można zobaczyć tyle dobrego.
A co wy o nim sądzicie?
Jak wy ocenilibyście ten dzień?
Jest potrzebny, czy nie?

Ten post nie był w ogóle poprawiany. Co napisałam, tak zostawiłam. Jest to potok moich myśli, które przelałam do komputera.

Tapeta na dziś