Jakoś specjalnie nie mogę dawać obrazków do fanficka, więc dam lagujący gif z Rainbow |
I ja napiszę coś krótszego, bo więcej mi się nie chce.
Wigilia w kawiarni to zawsze jest wielkie wydarzenie. Przynajmniej było. Kiedy widziałam jeszcze z perspektywy małego kucyka. Moja rodzina co roku wynajmowała budynek. Z jednej strony byłam przeciwna, bo jest to też czas, który należy spędzić w domu, a nie w jakimś miejscu, które tak naprawdę, prawie w ogóle nie jest ważne dla całej rodziny.
Z drugiej strony, u nas w domu nie było aż tyle miejsca, by pomieścić całą rodzinę, a nam z pewnością nie chciałoby się jechać do Fillydelphii. A kawiarnia była jednak całkiem przytulnym miejscem.
Nawet teraz, kiedy stare ubrania przestały na mnie pasować, a smok na biegunach pęka pod mym ciężarem, ktoś u nas w domu świętuje. Teraz całkiem świadomie nazwałam kawiarnię "domem". Moi rodzice się zestarzeli, nie mają już ochoty spędzać Wigilii ze swą młodszą córką. Starsza ciągle mieszka w ich sąsiedztwie, więc w ten magiczny czas mogą być razem. O reszcie familii nawet nie wspomnę.
Czasem zazdroszczę Applejack, że każdy, kto nazywa się Apple, ma czas, a nawet obowiązek, stawiać się na rodzinnych spotkaniach. U nich czas bez spotkań, to czas stracony. U mnie wręcz przeciwnie.
Ale odnalazłam rodzinę w Latte i Favair. Zresztą z wzajemnością. Czasem się zastanawiam, czy Voldecolt (Voldemort, przypadek pisarza) mógłby zginąć pokonany przez magię przyjaźni, a nie miłości. Przecież... Klejnoty Miłości były użyte 2 razy, a Elementy Harmonii, więcej. O wiele więcej.
***
Silent night, holy night
All is calm and all is bright
Round yon virgin mare and child
Holy infant so tender and mild
Sleep in heavenly peace...
- Sleep in heavanly peace...
W tym roku odwiedziły nas dwie rodziny. Obydwie niespecjalnie liczne. W tym momencie jedenaście par głów śpiewało, sławną na całą Equestrię kolędę. Dwa, kawowe kopyta próbowały przypomnieć sobie czasy młodości i grać do rytmu. Prezenty leżały rozpakowane, a resztki potraw wigilijnych ozdabiały stół. Świeczki na choince lśniły jak prawdziwe gwiazdy. To pierwsza taka Wigilia, na którą zostałyśmy zaproszone. To pierwsza, prawdziwa Wigilia w moim życiu.
***
- Podziękuj twojej Platinum.
- A ty twojej. - Latte i jej ciocia prawie śpiewały do siebie.
W Equestrii prezenty przynosiły trzy osoby. Księżniczka Platinum, Komandor Hurricane lub Kanclerz Puddinghead. W zależności od miejsca zamieszkania. Favair przejęta opowiadała coś swoim rodzicom. Powoli się odwróciłam. Ja nie miałam z kim rozmawiać. Moi rodzice z pewnością tu nie przyjdą, a ja też nie mam zamiaru ich zobaczyć. Szczególnie po tym telegramie, który dostałam dzięki uprzejmości Derpy. Westchnęłam. W tym momencie mój wzrok napotkał inny. Napotkał złote oczy. Przez chwilę zatonęłam w ich toni.
***
Wyjeżdżamy do Fillydelphii STOP Zamieszkamy u cioci Emerald STOP Nie czekaj na nas STOP
***
W Sylwester jest u nas o wiele więcej ludzi niż zwykle. Ale ten jeden dzień goście obsługiwali się sami. Nikt nie miał nam tego za złe. W końcu my też kiedyś musimy się wyszaleć. Zamówiliśmy trenera sztuki walki. Właściwie sam do nas przyszedł. Favair nie dała nam dojść do słowa. Od razu się zgodziła. A teraz to wykorzystywała ćwicząc z jeszcze paroma kucykami. Latte piła drinka z Rarity i jakimś kucykiem, którego nie znam.
Sapphire Eye popatrzyła się na mnie. Zastanawiało mnie pochodzenie jej imienia. Jej oczy były złote, a nie szafirowe. Ale najwidoczniej moim rodzicom to nie przeszkadzało. Mi też nie. Cieszę się, że odzyskałam siostrę.
***
- Trzy!
- Dwa!
- Jeden!
- Juhuuuuu! Jupilaaaa! Happy New and... Łiiiiiiiii! Pony Year!
W całej kawiarni zapanował rozgardiasz, a niebo rozświetliło tysiące fajerwerek.
- Happy New Year! Happy New Year!- Śpiewała grupka studentów Akademii dla Uzdolnionych Jednorożców, który przyjechali do rodziny. Rytm nawiązywał do jakiejś kolędy.
Tłum kucyków zaczął wylewać się przez drzwi. Każdy chciał zapalić fajerwerki. Sapphire, która jest z zamiłowania pirotechnikiem, skonstruowała specjalne fajerwerki. Jedna wystrzelałam błękitno-granatowe diamenty (dla mnie), druga wylewała strumienie koloru białego i brązowego (dla Latte), trzecia sprawiała, że żółta i zielona mgła ozdabiała niebo (dla Favair), a czwarta była granatowa, jak wieczorne niebo ze złotymi refleksami (dla Sapphire, od Sapphire). Była jeszcze piąta, która zawierała wszystkie poprzednie. Z połączeniem innych ogni, wystrzelanych przez kopyta znajomych, wyglądała przepięknie. Naprawdę przepięknie.
***
I co? Jak się podoba rozdział "speszyl"? Tak, wiem, krótki. Ale nie mam jakoś szczególnie dużo czasu. Teraz idę czytać rozdział napisany przez Twinkie.
Post normalny jeszcze będzie.
Au revoir!
Piąty FF który dzisiaj czytam. Nareszcie ktoś łaskawie dał mi te wcięcia! Z początku nie miałam pojęcia jaki FF czytam, ale gdy zobaczyłam imię Latte od razu mi się skojarzyło c:
OdpowiedzUsuńNareszcie nie mam gdzie wytknąć błędu. Miło mi się czytało, wreszcie ktoś odważył się na narrację pierwszoosobową. Tak samo jak ja nawiązałaś do aktualnych świątecznych wydarzeń c: Nie wciepałaś tu też mnóstwa dialogów jak, dajmy na przykład, który pamiętam, Raritie. Jednym słowem mogę ci powiedzieć gratulacje :3