poniedziałek, 31 grudnia 2012

BP, Rozdział II, "Przy szepcie kolęd i przy huku fajerwerek"

Jakoś specjalnie nie mogę dawać obrazków do fanficka, więc dam lagujący gif z Rainbow
Tłinki się zmobilizowała, to ja też.
I ja napiszę coś krótszego, bo więcej mi się nie chce.

 Wigilia w kawiarni to zawsze jest wielkie wydarzenie. Przynajmniej było. Kiedy widziałam jeszcze z perspektywy małego kucyka. Moja rodzina co roku wynajmowała budynek. Z jednej strony byłam przeciwna, bo jest to też czas, który należy spędzić w domu, a nie w jakimś miejscu, które tak naprawdę, prawie w ogóle nie jest ważne dla całej rodziny.
 Z drugiej strony, u nas w domu nie było aż tyle miejsca, by pomieścić całą rodzinę, a nam z pewnością nie chciałoby się jechać do Fillydelphii. A kawiarnia była jednak całkiem przytulnym miejscem.
 Nawet teraz, kiedy stare ubrania przestały na mnie pasować, a smok na biegunach pęka pod mym ciężarem, ktoś u nas w domu świętuje. Teraz całkiem świadomie nazwałam kawiarnię "domem". Moi rodzice się zestarzeli, nie mają już ochoty spędzać Wigilii ze swą młodszą córką. Starsza ciągle mieszka w ich sąsiedztwie, więc w ten magiczny czas mogą być razem. O reszcie familii nawet nie wspomnę.
 Czasem zazdroszczę Applejack, że każdy, kto nazywa się Apple, ma czas, a nawet obowiązek, stawiać się na rodzinnych spotkaniach. U nich czas bez spotkań, to czas stracony. U mnie wręcz przeciwnie.
 Ale odnalazłam rodzinę w Latte i Favair. Zresztą z wzajemnością. Czasem się zastanawiam, czy Voldecolt (Voldemort, przypadek pisarza) mógłby zginąć pokonany przez magię przyjaźni, a nie miłości. Przecież... Klejnoty Miłości były użyte 2 razy, a Elementy Harmonii, więcej. O wiele więcej.
                                                               ***
Silent night, holy night 
All is calm and all is bright
Round yon virgin mare and child
Holy infant so tender and mild
Sleep in heavenly peace...

- Sleep in heavanly peace...
W tym roku odwiedziły nas dwie rodziny. Obydwie niespecjalnie liczne. W tym momencie jedenaście par głów śpiewało, sławną na całą Equestrię kolędę. Dwa, kawowe kopyta próbowały przypomnieć sobie czasy młodości i grać do rytmu. Prezenty leżały rozpakowane, a resztki potraw wigilijnych ozdabiały stół. Świeczki na choince lśniły jak prawdziwe gwiazdy. To pierwsza taka Wigilia, na którą zostałyśmy zaproszone. To pierwsza, prawdziwa Wigilia w moim życiu.
                                                           
                                                              ***
- Podziękuj twojej Platinum.
- A ty twojej. - Latte i jej ciocia prawie śpiewały do siebie.
W Equestrii prezenty przynosiły trzy osoby. Księżniczka Platinum, Komandor Hurricane lub Kanclerz Puddinghead. W zależności od miejsca zamieszkania. Favair przejęta opowiadała coś swoim rodzicom. Powoli się odwróciłam. Ja nie miałam z kim rozmawiać. Moi rodzice z pewnością tu nie przyjdą, a ja też nie mam zamiaru ich zobaczyć. Szczególnie po tym telegramie, który dostałam dzięki uprzejmości Derpy. Westchnęłam. W tym momencie mój wzrok napotkał inny. Napotkał złote oczy. Przez chwilę zatonęłam w ich toni.
                                                             ***
 Wyjeżdżamy do Fillydelphii STOP Zamieszkamy u cioci Emerald STOP  Nie czekaj na nas STOP
                                                             ***
 W Sylwester jest u nas o wiele więcej ludzi niż zwykle. Ale ten jeden dzień goście obsługiwali się sami. Nikt nie miał nam tego za złe. W końcu my też kiedyś musimy się wyszaleć. Zamówiliśmy trenera sztuki walki. Właściwie sam do nas przyszedł. Favair nie dała nam dojść do słowa. Od razu się zgodziła. A teraz to wykorzystywała ćwicząc z jeszcze paroma kucykami. Latte piła drinka z Rarity i jakimś kucykiem, którego nie znam.
 Sapphire Eye popatrzyła się na mnie. Zastanawiało mnie pochodzenie jej imienia. Jej oczy były złote, a nie szafirowe. Ale najwidoczniej moim rodzicom to nie przeszkadzało. Mi też nie. Cieszę się, że odzyskałam siostrę.
                                                             ***
- Trzy!
- Dwa!
- Jeden!
- Juhuuuuu! Jupilaaaa! Happy New and... Łiiiiiiiii! Pony Year!
W całej kawiarni zapanował rozgardiasz, a niebo rozświetliło tysiące fajerwerek.
- Happy New Year! Happy New Year!- Śpiewała grupka studentów Akademii dla Uzdolnionych Jednorożców, który przyjechali do rodziny. Rytm nawiązywał do jakiejś kolędy.
 Tłum kucyków zaczął wylewać się przez drzwi. Każdy chciał zapalić fajerwerki. Sapphire, która jest z zamiłowania pirotechnikiem, skonstruowała specjalne fajerwerki. Jedna wystrzelałam błękitno-granatowe diamenty (dla mnie), druga wylewała strumienie koloru białego i brązowego (dla Latte), trzecia sprawiała, że żółta i zielona mgła ozdabiała niebo (dla Favair), a czwarta była granatowa, jak wieczorne niebo ze złotymi refleksami (dla Sapphire, od Sapphire). Była jeszcze piąta, która zawierała wszystkie poprzednie. Z połączeniem innych ogni, wystrzelanych przez kopyta znajomych, wyglądała przepięknie. Naprawdę przepięknie.
                                                              ***

I co? Jak się podoba rozdział "speszyl"?  Tak, wiem, krótki. Ale nie mam jakoś szczególnie dużo czasu. Teraz idę czytać rozdział napisany przez Twinkie.

Post normalny jeszcze będzie.

Au revoir!

1 komentarz:

  1. Piąty FF który dzisiaj czytam. Nareszcie ktoś łaskawie dał mi te wcięcia! Z początku nie miałam pojęcia jaki FF czytam, ale gdy zobaczyłam imię Latte od razu mi się skojarzyło c:
    Nareszcie nie mam gdzie wytknąć błędu. Miło mi się czytało, wreszcie ktoś odważył się na narrację pierwszoosobową. Tak samo jak ja nawiązałaś do aktualnych świątecznych wydarzeń c: Nie wciepałaś tu też mnóstwa dialogów jak, dajmy na przykład, który pamiętam, Raritie. Jednym słowem mogę ci powiedzieć gratulacje :3

    OdpowiedzUsuń

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.