poniedziałek, 22 października 2012

Zmiennokształtni, OS, Rozdział V "Księżniczki, te znane i te mniej"

Publikuję teraz, bo obawiam się, że przez jakiś czas nie będę mogła publikować.

Love is in bloom 
                                      ________________________________

Ostatnie spojrzenie na nocne niebo.  Gwiazdy migotały, a księżyc świecił wyjątkowo jasno. „Widocznie Luna przy nim majstrowała” pomyślała Magda. Patrzyła na widok rozprzestrzeniający się za oknem.  Włożyła „piżamę do kawy” jak to zwykła na nią mówić. Pomyślała o Paulinie i o rozmowie, którą dzisiaj odbyły. Żadna z nich nie wiedziała o co chodziło tajemniczemu głosowi. Magda westchnęła. Gdyby chociaż wiedziała by troszkę więcej było by świetnie. Ale wiedziała tylko to co powiedział jej głos. Głos. Nie osoba, przedmiot, tylko głos. Coś tak nieuchwytnego. Jeden raz go słyszysz, możesz się nim posługiwać, a drugiego wszystko milknie. Wtedy głos znika, a milczenie jest jak pustka.
 Magda westchnęła po raz drugi. Nie po to patrzyła teraz w niebo, by filozofować. Miała inny cel. Zrezygnowana położyła się do łóżka. Na suficie wisiały rysunki trzech księżniczek: Celestii, Luny i Cadance. Cadance. Magda pomyślała, że chciała by nią być. Choć… Przypomniała sobie nie tak dawne zdarzenie. Może jednak lepiej jest marzyć tylko w snach.
  Zamknęła oczy. Przez głowę jak zwykle przeleciał jej obraz minionego dnia.  Nie był to zwykły dzień, ale nie był też na tyle ważny by zaprzątać sobie nim głowę. A przynajmniej nie teraz. Nie teraz kiedy próbuje zasnąć.
 Nie przyszło jej to z trudem.  Ledwo odgoniła natarczywe myśli zasnęła. Nie spała jednak długo, ponieważ obudził ją huk. Otworzyła oczy i oniemiała. Nie była już w swoim pokoju.  Była w krainie… której nie dało się opisać słowami.  Była to polana. Otaczały ją bujne i rozłożyste drzewa każdego gatunku. Ich soczyście zielone liście, bądź ostre jak kolec igły, połyskiwały w świetle słońca. Sama trawa wydawała się bardziej zielona niż zazwyczaj.  Przez sam środek polany przebiegał strumień. Krystalicznie czystą wodą poiły się zwierzęta  Magda ze zdziwieniem zauważyła, że owca stoi obok wilka, zebra koło lwa. Zwierzęta nie tyle nie były wrogami, co trącały się przyjaźnie. Panował tu pokój.
 Dopiero po pewnej chwili ją zauważyła. Krążyła nad polaną wymachując zielonymi skrzydłami.  Magda zauważyła, że jest ona kucykiem. Jednak nie zwykłym. Nic w tej krainie, nie wyglądało na prawdziwe. Raczej na namalowane.  Jak z My little pony.  Magda postąpiła krok do przodu. Był on trudniejszy do wykonania niż zwykle. Popatrzyła na swoje nogi. Nie miała ich. Zamiast tego posiadała piękne, różowe kopytka. Krzyknęła, lecz nie swoim głosem. Wtedy tajemniczy kucyk zauważył ją. Podleciał do niej i z wdziękiem wylądował obok niej.
- Witaj – rozpoczęła melodyjnym głosem. Magdzie przeszły ciarki po plecach. Rozpoznała go. Był to ten sam, który dzisiaj obwieścił jej wiadomość.  Kucyk zdawał się zauważyć jej zdziwienie.  Jej głos potoczył się po polanie:
- Chyba jednak będzie wygodniej rozmawiać Ci w tej postaci, nieprawdaż  – Nie czekając na odpowiedź, wymamrotała coś pod nosem. Jej oczy  zaświeciły się. Magda czuła, że unosi się w powietrze. Po chwili jednak upadła. Palcami dotykała miękkiej jak dywan trawy. Podniosła się, z zadowoleniem zauważając, że ma na sobie własne trampki.  Wstała i zobaczyła, że kucyk zniknął. Zamiast niego stała przed nią kobieta. Jej śnieżnobiałe włosy, upięte tak samo jak grzywa kucyka, rozwiewał wiatr. Jej  długa, zwiewna,  zielona sukienka łopotała na wietrze. Sama jej postać emanowała jakimś blaskiem.
- Mogę wiedzieć ktoś ty? – zapytała Magda, patrząc się na kobietę podejrzliwie.
- Jestem Victory – odpowiedziała. Jej twarz nie zmieniała wyglądu- Księżniczka pokoju w Equestrii.
- Myślałam, że w Equestrii są tylko trzy księżniczki. Po za tym… Jakim cudem jesteś teraz człowiekiem? Nie słyszałam o kucykach zmieniających postać.
- Bo takich nie ma – odpowiedziała ignorując poprzednie pytanie – Naprawdę jestem kucykiem. Ty jesteś człowiekiem. Skąd Ci przyszedł do głowy taki niedorzeczny pomysł?
- Bo… - Magda wyraźnie się jąkała – No… bo ty jesteś teraz człowiekiem.
- Nie jestem – Victory patrzyła się swoimi przenikliwymi, zielonymi oczami na Magdę – To się dzieje tylko w twojej głowie. Jest to tylko sen.  
- W sensie, że to wszystko jest sen, tak? – I nie czekając na odpowiedź dodała – Mogę wiedzieć po co mnie tu ściągnęłaś?
- Dokładnie za tydzień, dnia 23 października roku 2065 wspólnej ery…
- 2065? Przecież jest…
- Nie jesteśmy w waszym świecie. Tutaj inaczej mierzy się czas – prychnęła Victory – Więc tego dnia udasz się na misję polegającą…
- Jako kto? Człowiek, kucyk?
- Jako Cadance rzecz jasna – widząc osłupiałą minę Magdy dodała – Przecież, kiedy tu się zjawiłaś już się zmieniłaś.  Z informacji, które posiadam, wiem, że zdarzyło się to już wcześniej. – Uprzedzając kolejne pytanie dodała – To nie ty wybierasz kucyka. To kucyk wybiera ciebie.
- Czyli…
- Czyli do niektórych misji przydzielony jest odpowiedni kucyk. Wtedy na jego miejsce może zostać wybrana osoba. Musi spełnić wszystkie wymagania, które u każdego są inne.
Magda już nic z tego nie rozumiała. Dlaczego akurat ona spełnia te wymagania? Nie było nikogo odpowiedniego na to stanowisko? Przecież ona się nie nada. Victory jakby odgadując jej myśli powiedziała:
- Nie myśl, że się nie nadasz. Skoro udało ci się spełnić wymagania, na pewno się nadasz.
Magda wzięła głęboki oddech. Skoro tak mówi…
- A na czym ma ta misja polegać?
Kobieta spojrzała w bok. Powoli wstawało słońce.
- Wydaje mi się, że nie mamy czasu by to omówić. Musisz uratować pewną klaczkę. Oczywiście nie sama, ktoś do pomocy będzie na pewno – mówiąc to uśmiechnęła się lekko – Jednak pamiętaj misja należy do ciebie.
-Skąd będę wiedziała, że to ona? – Magda podniosła oczy na Victory.
-Och, poznasz ją na pewno. Pomyśl, że to ona wznosi słońce na niebo.
- A Księżniczka Luna? Nie może ona…
- Księżniczka Luna?! Żartujesz sobie. Przecież ona wciąż siedzi na księżycu.
- Ach tak, oczywiście – bąknęła. Księżniczka Luna na księżycu? Przecież… to było już jakiś czas temu. Przynajmniej tak wynikało z bajki, którą tak uważnie oglądała. Chciała zadać jeszcze jedno pytanie. Jednak w tym momencie błysnęło oślepiające światło. Magda ujrzała, że jest w swoim pokoju. Obok telefon wygrywał melodyjkę, która zwykle budziła ją od snu.  Cisnęła w niego poduszką. Wygrzebała się z łóżka i zaczęła przygotowywać się do szkoły.

                                         ______________________________
Victory
Post będzie jeszcze jeden. Nie chcę mi się teraz wszystkiego pisać.

1 komentarz:

  1. Fajnie Czekam na następny rozdział
    Uwielbiam twoje wszystkie Fafnic'y!

    OdpowiedzUsuń

Hejo!

Jak już tu jesteś to zostaw komentarz. Dla ciebie zmobilizowałam się nawet dla napisania czterozdaniowej przemowy.

Na pytania w komentarzach odpowiem- w komentarzu.